Dość dobrze znam północno - zachodnią część Jury Krakowsko - Częstochowskiej, czyli okolice Częstochowy aż po zamki w Mirowie i Bobolicach. Tereny te zjeździłem niezliczoną ilość razy na rowerze. Jednak ta wspaniała kraina ciągnie się, jak nazwa wskazuje aż do Krakowa. Częstochowę z Krakowem łączy kilka szlaków, zarówno pieszych, jak i rowerowych. Wśród tych pierwszych najsłynniejszy jest bodajże Szlak Orlich Gniazd, nawiązujący w swojej nazwie do średniowiecznych warowni usytuowanych na wapiennych skałach, z których słynie Jura.
Kiedy mój dobry kolega ze studiów - Artur zaprosił mnie na piesze eksplorowanie Jury w ramach organizowanej przez niego tzw. mikrowyprawy nie wahałem się długo. Co prawda okoliczności nie pozwoliły mi uczestniczyć w pełnej wędrówce z Częstochowy w okolice Krakowa, jednak i tak miałem okazję poznać nieodkryte wcześniej przeze mnie miejsca Jury. Ponadto wędrówka z noclegami na szlaku ma swój niezaprzeczalny urok i pozwala lepiej skoncentrować się na aktywności turystycznej bez zbędnego pośpiechu.
Moi koledzy mieli już jeden dzień wyprawy za sobą, kiedy z samego rana dnia drugiego dołączyłem do nich w okolicy Zamku Bobolice. Mieliśmy do pokonania ponad 20 - kilometrowy odcinek aż do zamku w Podzamczu, który bardziej znany jest pod nazwą Ogrodzieniec. Szliśmy w piątkę, a wędrówka mijała nam przyjemnie, ponieważ z jednej strony podziwialiśmy piękne otoczenie i krajobrazy, a z drugiej prowadziliśmy ciekawe rozmowy na różne bieżące tematy.
Po niespełna dwóch godzinach doszliśmy do Góry Zborów, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę. Okolica była wspaniała. Wzniesienie pokryte jest licznymi skałami i ostańcami, stąd skorzystaliśmy z okazji, aby wdrapać się na te bardziej dostępne. Góra Zborów to jedno z piękniejszych miejsc widokowych na Jurze. Rzeczywiście, widoki zalesionych pagórków z wystającymi gdzie niegdzie skałkami były bajeczne.
Kolejnym punktem na naszym szlaku było Morsko, gdzie na urwistej skale znajdują się skromne pozostałości starej warowni. Nie są one dostępne do zwiedzania, jednak miejsce to z uwagi na walory przyrodnicze, jak i infrastrukturę turystyczną zachęca do chwilowego odpoczynku.
Szlak Orlich Gniazd między Bobolicami a Ogrodzieńcem to zarówno spokojne, leśne ścieżki, jak i sporo otwartej przestrzeni. Pogoda na majówkę nam się udała, ponieważ było słonecznie i bardzo ciepło. Dlatego wedrówka w zieleniącym się wiosną lesie była bardzo urokliwa i dawała chwile wytchnienia od słońca i upału. W otwartym terenie natomiast trudy wędrówki rekompensowały wspaniałe widoki, jak np. skał w okolicy Okiennika Wielkiego, czy wyżynnych krajobrazów z kolorowymi polami i łąkami w okolicy Żerkowic.
Oprócz walorów krajobrazowych na szlaku nie zabrakło elementów historycznych. Jurajskie zamki to główna atrakcja, ale mieliśmy okazję zobaczyć także stare chaty i kapliczki, dawne niemieckie bunkry oraz pozostałości po okopach z okresu I wojny światowej.
Pod koniec wędrówki szliśmy lasem. Najpierw zachwycił nas wspaniały wąwóz, jednak potem droga stała się piaszczysta, co utrudniało marsz. Gdy dotarliśmy do Góry Birów, na której zrekonstruowano stary, drewniany gród byliśmy już dosyć zmęczeni. Do końca etapu dziennego pozostało już niewiele. Niebawem naszym oczom ukazał się ogromny zamek Ogrodzieniec, u stóp którego mieliśmy wygodną kwaterę. Pełni wrażeń po całodniowej wędrówce, zmęczeni, ale radośni udaliśmy się na zasłużony odpoczynek.
Kolejny dzień wędrówki (z Ogrodzieńca do Zamku Smoleń) - czytaj relację